wtorek, 27 marca 2018

W ten poniedziałek wybrałam się z narzeczonym do Londynu. 
Pomysł podsunęła mi współlokatorka, ponieważ chciałam bardzo oderwać się od pracy. 
I udało się!

Wybraliśmy się do 4 miejsc. Zaraz wam opiszę je i troszkę opowiem. A może kiedyś zwiedzając Londyn, zajrzycie tam. 

Miejsce pierwsze- London Eye. 

Oczywiście Londyńskie oko! Jedno z najbardziej popularnych atrakcji w Londynie, z którego każdy chciałby skorzystać. Jak to mówią? Ah tak, godzinna przejażdżka Londyńskim młynem i piękny widok na Londyn. 
Kłamstwo! Po pierwsze Londyńskie oko nie jest godzinną przejażdżką. Trwa jedynie od 40-45 minut. Oczywiście fajnie jest wyjechać na górę, popatrzeć na piękne widoki na Londyn. A potem? Czekać 15 minut na zjazd w dół. 
Pamiętaj, jak tam idziesz weź sobie osobę, z którą możesz porozmawiać.  


Drugie miejsce które zwiedziliśmy to przygoda ze Shrekiem. Czyli tak zwane: Shrek Adventure. 
Bardzo ciekawe miejsce, dużo atrakcji takich jak przejażdżka pociągiem. Możecie poczuć jakbyście latali. A jak opryska was woda na ekranie to i opryska was w prawdziwym życiu! Bardziej dla dzieci ale dorośli też mogą się świetnie bawić. 



Miejsce trzecie: London Dungeon.

Idealne miejsce jeśli chcesz dowiedzieć się o historii Londynu!!
I nie, wcale nie musisz mówić perfekcyjnie po angielsku. Wystarczą podstawy typu: fire co znaczy ogień albo hairdresser co oznacza fryzjer. Ale i tych słów nie musisz znać, ponieważ wszystkie te dekoracje, noże czy części ludzkich ciał wyjaśniają każdą historie. I uwierzcie możecie się wystraszyć. Ja, jako osoba która lubi mroczne rzeczy i tym podobne, ciężko jest wystraszyć. A macie przykład:
Dotknęłam szczura atrapę i bum, ruszyła się, że aż krzyknęłam albo usiedliśmy w "pociągu śmierci", który rusza się z prędkością bardzo szybką. A do tego ciemno jest. Brzmi śmiesznie ale jest strasznie.

Miejsce czwarte i ostatnie jakie zwiedziliśmy to Sea Life. 
Było tam jak w muzeum morskim. Może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby to nie było muzeum! Ale do rzeczy, jest tam pełno różnych rodzai ryb a nawet rekiny tam są. Można sobie robić z nimi zdjęcia i mieć naprawdę niezłą frajdę. Nie wspominając o nauce i pamiątce.





wtorek, 13 lutego 2018

Jak przetrwac walentynki będąc singlem?

Jeśli masz już dosyć walentynek i tych otaczających Ciebie, zakochanych par to musisz przeczytać ten oto poradnik!

Po pierwsze i najważniejsze- Kup zapas jedzenia na cały miesiąc (najlepiej 2 tygodnie przed walentynkami). Dlaczego?
Ponieważ jeszcze do walentynek czas a oni już wystawiają baloniki, karteczki i się cieszą w sklepach jakby nie wiadomo co się działo. 

Po drugie i także najważniejsze kup sobie coś do picia. Cokolwiek lubisz, czerwone wino, coca- cola czy sok jabłkowy. Ale pamiętaj, na zapas!

Jeśli nie masz koca, kup. Najlepiej duży aby pomieścił Ciebie, komputer/ laptop i wszystkie te smakołyki. 

W dzień walentynek odpal film, nalej sobie picie, i weź przekąski. 

Schowaj się, pod kocem. Uważaj aby nic nie wystawało. 
Kurde, zgaś światło. Byle szybko! I szybciej wróć pod koc. 
Oglądaj co tam chcesz. I pamiętaj. Nie wychodź do 15 lutego!

A tak teraz już na poważnie, jak spędzacie walentynki kochani?
Ja niestety w pracy. Ale prezencik dla wybranka mam!

 

czwartek, 8 lutego 2018

5,5,5 czyli 5 pomysłów walentynkowych.

Walentynki zbliżają się wielkim krokiem, a ty nie wiesz jak je spędzić z ukochaną osobą?
To bardzo proste. Pod spodem zaprezentuję wam 5 pomysłów jak spędzić walentynki:

1. Zabierz ją do kina- oklepane? Jeśli jest romantyczką czemu by nie zaprosić ją na film romantyczny. 14 lutego aż pełno filmów z tego gatunku. 

2. Restauracja- która kobieta nie lubi jeść? Zdecydowanie jeśli na końcu może zjeść coś słodkiego. Uwierzcie panowie, która kobieta nie lubi słodyczy?

3. Dyskoteka- niby nic romantycznego, ale na przykład ja, chciałabym mieć dzień walentynkowy, kiedy mogłabym się zrobić na  bóstwo i wyszaleć. 

4. Jezioro, park- spacer wieczorem? Czemu by nie. Byle by nie padało. Niech tylko ubierze szalik, czapkę i rękawiczki!  

5. Mieszkanie- tak, zaproś ją do mieszkania i zrób jakieś przekąski, oraz obejrzyjcie film. Większość kobiet, właśnie tak woli spędzić walentynki. Najważniejsze aby mieć przy sobie swoją walentynkę. 


A o to praktyczne prezenty na walentynki dla niej i dla niego:

Dla kobiet:
1. Bukiet róż- kochane panie, nie udawajmy, że to nie prawda. Miło dostać kwiaty, nie prawdaż?
2. Kartka walentynkowa- niby zwykła kartka z serduszkami a potrafi ucieszyć jeśli tylko dostanie się od odpowiedniej osoby. 
3. Biżuteria- nie musi być to najdroższa biżuteria we wszechświecie. Może być to bransoletka czy łańcuszek za 10 złoty a i tak ucieszy. Tylko aby było od Ciebie! 
4. Miś z serduszkiem w rękach- mały jest słodki, potrafi ucieszyć a jakby tak znaleźć większy? Chociaż sięgający jej do połowy może wywołać śmiech i uśmiech. 
5. Słodycze- oh, panowie!  Nic tak nie uszczęśliwia kobiety jak słodycze. No, nie każdą kobietę ale większość. 


A tutaj prezentujemy 5 pomysłów na prezent dla mężczyzny:
1. Kartka walentynkowa- tak jak dla kobiet, kartka walentynkowa może się przydać. Bo w końcu to jedna z paru rzeczy, która kojarzy się nam z walentynkami. 
2. Biżuteria- no tu już do pań z większym budżetem. Ci mężczyźni mają tak dobrze z nami. Przecież niektóre z naszych biżuterii kosztują grosze. A ich? Przecież nie kupimy im bransoletki. Tu już chodzi o coś innego jak zegarek, czy łańcuszek na szyje. Niestety, to kosztuje. 
3. Karty- ale nie zwykłe karty, karty do gry dla zakochanych. Ale tylko jak jesteś w zaawansowanym związku. Przynajmniej z mojej perspektywy. 
4. Alkohol- uwaga, tylko +18! Uwierz, ucieszy się jeśli lubi sobie czasem wypić. 
5. Wasze zdjęcie w ramce- i tu mogłabym się rozpisać. Niby takie byle jakie ale dla zakochanego faceta to idealny prezent. Sama sobie taki prezencik sprawiłam a mój był zachwycony jak nigdy. Nawet z telefonu się tak nie cieszył. Tak samo było z kuzynem. Taki maczo a jak dostał od dziewczyny to od razu na ścianie i się chwalił wszystkim!

Także tyle na dziś i życzę wam udanych walentynek. Ale jeszcze zdążę życzyć wam przed jeszcze bo będzie jeszcze jeden wpis o nich. Pozdrawiam!

czwartek, 1 lutego 2018

Obserwuj swoje ciało!

Odkąd pamiętam, chciałam zostać doktorem od zaburzeń psychicznych, tak zwanym psychiatrą.

Bardzo mnie to interesowało i zaczęłam naukę od zdrowia i opieki społecznej. 
Niestety nie było mi dane abym kontynuowała naukę w tym kierunku, bo w moim przypadku zajęłoby mi to wieki ze względu na mój angielski, jako drugi język. 
Tak dla wyjaśnienia mieszkam w Anglii. I niestety zajęłoby mi to około 30 lat, ze względu, że nie napisałam GSCE (takie egzaminy ważne w życiu). 

Ale nie chodzi mi o to kim chce zostać. 

Tak naprawdę jestem zmienna. 
Nie raz i nie dwa stwierdziłam, że napisze bloga. Ale za każdym razem gdy miałam pisać, zmieniałam zdanie. A tu was temat nie zaciekawi, a tu mi się skończą pomysły, a tu nie chce mi się już pisać. 
W końcu stwierdziłam, po co mi blog. Ale powiedzmy, że będę pisać bloga takiego, który mi pomoże z moimi problemami w wyżaleniu się. Albo moimi doświadczeniami i także wy czegoś doświadczycie z moich wpisów. 

Bloga stwierdziłam, że napiszę aby dzielić się czymś co jest ciężkie w znalezieniu. 
Tak jak ten wpis..
Do założenia bloga pchnął mnie mój chłopak, a raczej jego choroba...

Tak jak mówiłam, interesowałam się psychologią.  Często czytałam na temat depresji, prób samobójczych a nawet syndromów. 
Syndromów jest mnóstwo jak:
Syndrom śpiącej królewny, gdzie człowiek śpi non stop. Budzi się raz na jakiś czas i idzie spać z powrotem. 
Syndrom Cotarda, gdzie człowiek myśli, że jest trupem i gnije mu ciało. 
To tylko choroby psychiczne. 
Nigdy nie myślałam, że one mogą byś prawdziwe. 
A jednak są syndromy i nawet nie należące do psychicznych ale i fizycznych. 
W tym przypadku, mojego chłopaka. 
Mój chłopak ma Syndrom Bella. 

Jak sama nazwa wskazuje Bella, z hiszpańskiego- piękna. 
To chodzi o coś ładnego, twarz, ciało etc. 
W tym przypadku chodzi tu o twarz. 

Syndrom Bella jest to porażenie twarzy gdzie kącik ust opada i powieka jest ciężka do funkcjonowania. 

Opiszę tutaj jak było w przypadku mojego chłopaka:

W niedziele rano stracił on smak w ustach i górna warga mu zdrętwiała i nie miał czucia.  Natomiast w niedziele wieczorem już wszystko wracało do normy. 

I to był nasz błąd. Nie poszliśmy do lekarza, bo przecież wszystko wraca do normy, to po co?
Do poniedziałku wieczorem wszystko było w idealnym porządku, dopóty, dopóki oko mu nie zaczęło łzawić. 
Jego twarz wyglądała inaczej ale nie do końca. Bo tylko połowa twarzy straciła czucie. 
Na szczęście zabraliśmy go do lekarza i jak lekarz powiedział "wygraliście z czasem".

Na razie to pierwszy tydzień naszej walki. 
O syndromie bella napiszę wam, jak tylko się wyleczy. I wszystko opiszę dokładnie. 
Ten pierwszy wpis jest do wszystkich, aby uświadomić was, że cokolwiek się dzieje idźcie to sprawdzić, bo nigdy nic nie wiadomo. 
Jeszcze dodam jedno, miał on częste bóle głowy i to już powinno dać nam do myślenia. Lecz kto by pomyślał, że ból głowy daje nam o tym znać?
Dlatego sprawdzajcie, patrzcie, obserwujcie i pilnujcie.

To tyle na mój pierwszy wpis. I proszę o wyrozumiałość. Dziękuję.
Pozdrawiam was wszystkich. 

Trzymajcie się cieplutko. 

W ten poniedziałek wybrałam się z narzeczonym do Londynu.  Pomysł podsunęła mi współlokatorka, ponieważ chciałam bardzo oderwać się od p...